Narodziny gwiazdy z uroczym domem w tle
- 03.10.19

Czy oglądając film „Narodziny gwiazdy” z udziałem Bradleya Coopera i Lady Gagi, zwróciliście uwagę na uroczy dom, w którym rozgrywała się akcja? Nie byłabym sobą, gdybym nie zgłębiła tego tematu… Otóż dom nie jest zbudowaną na potrzeby produkcji scenografią, istnieje naprawdę. Ukryty w dębowym lesie w Kaliforni, parterowy budynek o lekkiej konstrukcji został zaprojektowany przez architekta Douga Rucke’a. Niemal 40 lat czekał na swoją sławę – właściwie z dnia na dzień jeszcze przed premierą stał się „tym słynnym domem Jacksona Manine’a ”, w którym rozgrywa się znaczna część fabuły…
Ekipa produkcyjna spędziła tu 15 dni zdjęciowych pod wodzą reżysera i odtwórcy głównej roli Bradleya Coopera.

Nic dziwnego, że wybrano właśnie ten sielankowy dom na tło rozgrywającej się akcji.
Na każdym kursie scenariopisarstwa uczą nas o tym, że widzowie często więcej dowiadują się o bohaterze, gdy widzą go w naturalnym środowisku.
Tak jest i tutaj. Już samo usytuowanie domu mówi więcej niż tysiąc słów.
Nasz bohater – piosenkarz, muzyk, po prostu gwiazdor, na co dzień koncertuje, podziwiają go tłumy fanów. On sam czuje wyraźny dyskomfort związany ze sławą, z własną osobowością, z nierozwiązanymi sprawami przeszłości. Jest zagubiony, samotny, swe smutki topi w alkoholu. Potrzebuje swojego azylu, miejsca, pozbawionego sztucznego blichtru. Takie jest otoczenie, w którym żyje. Dom usytuowany jest na obrzeżach dużego miasta, w zaciszu starego lasu.

Wnętrza domu z kominkami, wykończone w drewnie, bez zbędnego przepychu, tworzą atmosferę leśnej oazy. Tu nasz bohater czuje się naprawdę sobą. Jak przystało na artystę muzyka, Jackson ma do dyspozycji przestronne pomieszczenie pełniące funkcję studia muzycznego z pianinem w roli głównej. W zaciszu tego domu powstają jego nowe utwory.
Niezwykłą zaletą domu są duże przeszklenia, które wpuszczają naturalne światło. Czasami mamy wrażenie, że dęby rosnące na zewnątrz są nieodzowną częścią tego wnętrza. Z resztą drewno w tym domu pełni główną rolę. Zarówno podłogi jak i regały, czy nawet szafki w kuchni są wykonane z naturalnego drewna. Okna przysłonięte białymi naturalnymi zasłonami wprowadzają ciepło i harmonię.
To także dużo mówi o dążeniach naszego bohatera, on chce prawdziwego życia, bo przecież wszystko, co dzieje się przy okazji sławy, koncertów, to sztuczna otoczka. Jego dom jest prawdziwy.

Właśnie ten dom jest niemym świadkiem dramatycznych wydarzeń i perypetii głównych bohaterów. Jackson Maine gwiazdor muzyki country czuje, że jego kariera chyli się ku upadkowi, gdy pewnego dnia poznaje nikomu nie znaną piosenkarkę Ally, wszystko wydaje się, że idzie w dobrym kierunku…ale jak to w filmie bywa…. Więcej nie powiem, po prostu obejrzyjcie ten film…

Mimo, a może właśnie dlatego, że film Bradleya Coopera spotkał się z falą krytyki, pójdźcie do kin, moim zdaniem warto go obejrzeć, może nie jest to dzieło o najwyższym oskarowym poziomie, ale dramaturgia jest poprowadzona bardzo dobrze, a główni bohaterowie są wiarygodni. Lady Gaga odkrywa przed nami talent aktorski, a Bradley Cooper daje nam popis muzycznego talentu.
Oczywiście wiadomo – a twórcy tego nie ukrywają – że scenariusz był adaptowany, a wielbiciele kina mogą znać fabułę „Narodzin gwiazdy” na pamięć, jest to już bowiem trzecia wersja filmu. Warto wspomnieć, że ta najbardziej znana poprzednia wersja z udziałem Barbary Streisend i Krisa Kristoffersona z 1976 roku ma pewne powiązania z obecną wersją, prócz fabuły. Niezwykłym zbiegiem okoliczności właśnie Doug Ruck amerykański architekt, który projektował dom filmowego Jacksona Maine’a jest także twórcą projektu prawdziwego domu Krisa Kristoffersona. Brzmi niemal nieprawdopodobnie, a jednak.
Okazuje się, że nie tylko w filmie wszystko jest możliwe. Życie pisze równie zaskakujące scenariusze.
Tekst: Ania Zeman
Zdjęcia: mat prasowe




Zostaw komentarz: