Wieczór prawdy, czyli „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”
- 02.20.19
Nieodzowny towarzysz naszych czasów, czy czarna skrzynka związków? Telefon, bo o nim mowa, to dla bohaterów włoskiego filmu „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” nośnik prawdy i kłamstwa, zdrady i wstydliwych sekretów…
Tak, od telefonu właśnie zaczyna się akcja fabuły. Zabawa w prawdę zainicjowana przez jedną z bohaterek prowadzi do nieoczekiwanych zwrotów, komplikacji i zawirowań. Lawina skrywanych emocji rozkręca się, gdy ruletka prawdy rozkręca się na dobre. Tym, którzy filmu nie widzieli wspomnę tylko, że podczas kolacji starzy przyjaciele godzą się na to, by przychodzące wszystkie wiadomości, połączenia telefoniczne, smsy tego wieczoru ujawniać.
Akcja dzieje się w stylowym, przestronnym mieszkaniu głównych bohaterów Evy i Rocco. Podczas spotkania przyjaciele wspólnie oglądają zaćmienie księżyca, jedzą pyszną kolację i właśnie…grają w tę, jak się okazało, wyjątkowo niebezpieczną grę.
Tak na marginesie, jeśli chcielibyście film obejrzeć, to warto wcześniej coś przekąsić. Podczas filmu zapach potraw przebija się przez ekran. Sceny w kuchni są tak sugestywne, że dla głodnego widza mogą mieć katastrofalne skutki. Wyobraźcie sobie tylko faszerowaną cukinię, lasagnię, roladki z bakłażanów, gnocchi czy smakowite tiramisu – to prawdziwa uczta, i to rzecz jasna, przy czerwonym winie.
Wróćmy jednak do klimatu włoskiego apartamentu – para głównych bohaterów Eva i Rocco – ona piękna pani psycholog, (w tej roli nasza Kasia Smutniak), on chirurg plastyczny…. są jak małżeństwo z obrazka, a może raczej dobrze prosperujący biznes? Z zewnątrz bez skazy, w miarę rozwijającej się akcji wychodzą na jaw perfekcyjnie zatuszowane problemy ich związku i problemy związane z wychowaniem ich nastoletniej córki.
Tłem całej rozgrywki jest wnętrze, przyjazne i bezpretensjonalne. Mam wrażenie, że dla scenografki Chiary Balducci ważne było stworzenie takiego klimatu, w którym wszyscy uczestnicy przyjęcia będą czuć się komfortowo i swobodnie.
Kuchnia jest z jednej strony klasyczna, z drugiej zdecydowanie oddająca charakter gospodarzy. Na co dzień zdecydowanie wolę kuchnie jasne, przestronne, proste, bez zbędnych bibelotów, ale ta kuchnia jest tak spójna z resztą mieszkania, że nie dziwią drobiazgi, dzbanki, czy książki niedbale rzucone na półkach, czy komodach.
Kuchnia czyli najlepsze miejsce podczas wszelkiego rodzaju spotkań.
Przy marmurowym blacie dużej wyspy kuchennej jesteśmy świadkami, a może nawet uczestnikami… spotkania bohaterów, przy typowych imprezowych zajęciach.Dzięki dobrze zaplanowanej ergonomicznej przestrzeni, spotkanie odbywa się bardzo naturalnie. Nie ma tu sztuczności ani w warstwie dialogów, ani w ruchu scenicznym, dlatego chwilami zapominamy, że oglądamy film. Pamiętam, że na studiach w szkole filmowej profesorowie podkreślali, że jeśli my jako widzowie zapominamy o tym, że jesteśmy w kinie, to znaczy, że film jest dobry.
Czujemy, że w tym mieszkaniu toczy się życie. Dzięki sprytnym zabiegom scenograficznym wnętrze wydaje się nam znajome, klimatyczne i swojskie. W zderzeniu z opresyjną sytuacją, w jakiej znaleźli się bohaterowie, czasami łagodzi, a chwilami podbija tylko emocje w filmie. Apartament jest bardzo mądrze rozplanowany, poza obszerną kuchnią, są wyraźnie zarysowane strefy: jadalna z wielkim drewnianym stołem, wypoczynkowa z fotelami i podnóżkiem z lat 50-tych w kolorze beżu i bordo, a także salon i nieco oddalony pokój córki. Także projekt łazienki jest zgrabną kontynuacją stylu całego mieszkania.
Mieszkanie jest pełne książek, jedna ściana wręcz ugina się od ich natłoku. Zastanawiam się ile osób westchnęło na myśl o stworzeniu takiej przestrzeni dla książek u siebie w domu.
Pokaż mi telefon a powiem ci kim jesteś
Przy dużym, drewnianym stole reżyser ustawił wiele pełnych napięcia scen. To tu ze zwykłych rozmów wybijają bohaterów dźwięki przychodzących smsów, czy sygnały dzwoniących telefonów. Patrzymy na te małe urządzenia początkowo jak na źródło prawdy, później jak na wykrywacze kłamstw, a następnie jak na źródło wszelkiego zła….To spotkanie z typowo towarzyskiego stopniowo zmienia się w psychologiczną wiwisekcję. Podążamy za bohaterami, czujemy ich zdenerwowanie, właściwie łapiemy się na tym, że nawet na pewnego rodzaju satysfakcji, że nas to nie dotyczy, że to tylko film…
Podczas rozmów odbywających się przy stole, możemy w tle dostrzec wiele designerskich mebli i przedmiotów. Choćby francuską lampę Jiedle, czy lampę stołową Akari z Vitry. Bohaterowie siedzą przy drewnianym stole na czarnych krzesłach Vitry. W mieszkaniu widać sporo markowych, vintagowych przedmiotów z połowy XX wieku.
To oczywiste, na pierwszy rzut oka, że apartament ten nie ma nic wspólnego z nowoczesnym stylem, co nie oznacza wcale, że wiele współczesnych rozwiązań nie zostało tu zastosowanych. Co ciekawe, meblom retro nie przeszkadza towarzystwo loftowych komód, czy metalowych półek.
To wnętrze może być zdecydowanie inspirujące, choć trudne do skopiowania jeden do jednego, jest tu wiele niekonwencjonalnych rozwiązań, ale możemy spróbować odtworzyć klimat. Ciekawa jestem, czy to mieszkanie jest bliskie Waszemu sercu? I czy wyobrażacie sobie u Was w domu przyjacielski wieczór prawdy?Do tytułu „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”, dodałabym jeszcze od siebie – w miłym wnętrzu także…
Tekst: Ania Zeman
Zdjęcia: Materiały prasowe
Zostaw komentarz: