Spotkanie z Almodovorem, czyli „Ból i blask”

  • 09.23.19
Ból i blask

Po tym filmie, czuję się jakbym autentycznie gościła w domu mistrza, bo myślę, że

taka była intencja reżysera, wszyscy jesteśmy jego gośćmi! Almodovor tym filmem zaprasza nas do swojego świata, odkrywa przed nami własne tęsknoty, lęki i przemyślenia. Przemierza  z nami kolejne etapy swojego życia.  I choć hiszpański reżyser niemal w każdym z wywiadów podkreśla, że film nie jest autobiografią, to jednak czujemy, że jak nigdy wcześniej poznajemy jego intymny świat. Wchodzimy w ten świat z każdą minutą filmu. Szybko zapominamy o tym, że siedzimy w kinowym fotelu.  

Almodovor

Sam odtwórca głównej roli Antonio Banderas nieprzypadkowo ma zmierzwioną fryzurę, siwe włosy i występuje w jego ubraniach. Przypomina swego reżysera nie tylko z wyglądu… Gra starzejącego się filmowca, który  odczuwa dojmującą samotność, przesilenie i strach przed konfrontacją ze światem. Nękany słabościami, rozliczający się  na naszych oczach ze  wspomnieniami z dzieciństwa, z matką, z miłością swego życia,  skłania nas do myślenia o upływie lat, o przemijaniu, o tym co nas kształtuje. 

Ból i Blask

Oczywistym jest, że ból zaczyna się od samego Almodovora, to on – reżyser i autor scenariusza  dogłębnie  wie, co czuje Salvador – bohater „Bólu i blasku”. Tak samo jak Salvador, Almodovor  przyznaje, że odczuwa strach za każdym razem, gdy kończy jakiś film, zastanawia się czy będzie to jego ostatni… I nie jest w tej kwestii odosobniony, któż z wybitnych artystów nie jest zakładnikiem swojej twórczości, któż nie odczuł twórczego zwątpienia?

Choć zwykle piszę tu na blogu głównie o scenografii, muszę chwilkę poświęcić  Banderasowi,  który jest filmowym alter ego reżysera, bo gra moim zdaniem rolę życia, w przeciwieństwie do wielu poprzednich swoich ról jest oszczędny w gesty, w ekspresję, po prostu jest… I czujemy jego ból zarówno fizyczny jak i duchowy. Widzimy jego zmagania z samym sobą. Nieudolnie stara się on załagodzić  cierpienie stosując kolejne używki, ale jak to bywa, pomagają tylko na chwilę.

Almodovor

Banderas wykreował postać w sposób wybitny. Nazwałabym to  minimalizmem połączonym z emocjonalnym rollercosterem. Nie zdziwi mnie fala nagród z oscarem włącznie za tę rolę. Już z resztą wyjechał z festiwalu w Cannes ze statuetką  dla najlepszego aktora.

 

No dobrze, a teraz zanurzmy się w scenografii… otóż właśnie otoczenie, w którym pojawia się bohater zarówno w czasach współczesnych jak i w retrospekcji podkreśla osobisty wymiar filmu.

 

scenografia Ból i Blask

Salvador mieszka w apartamencie wzorowanym na mieszkaniu Almodovara. Wiele rekwizytów, książek, elementów wyposażenia należy do  reżysera. Na ścianach wiszą jego własne obrazy, w pokojach stoją jego meble.

Nawet podczas pracy nad filmem, scenograf wysyłał  swojego asystenta do mieszkania reżysera w poszukiwaniu kolejnych przedmiotów. Almodovor uznał, że w takim otoczeniu jego bohater będzie czuł się sobą.

„Scenografia jest oparta na moim mieszkaniu, zdarzało się, że gdy szedłem do studia filmowego na cały dzień, czułem się jak u siebie w domu, natomiast, gdy wracałem do własnego mieszkania, miałem wrażenie, że wracam w to samo miejsce„ – mówi Almodovor.

Mieszkanie pełne designerskich przedmiotów:  lampa Artemide, szafki i komody Fornastettiego z lat 50., porcelana Hermesa, czy toster Smega z limitowanej kolekcji D&G. Wyczulone na designerskie przedmioty oko, wypatrzy przedmioty i meble Vitry. Jeśli przyjrzymy się książkom i albumom, wychwycimy głównie te poświęcone sztuce, modzie   czy filmowi.

Na ścianach królują obrazy Péreza Villalty, hiszpańskiego malarza, wysoko cenionego na południu Europy, który przyznaje, że jego prace mają w sobie zarówno barok, psychodelię, a nawet kicz, który urasta do rangi sztuki. Widać, że Almodovor jest jego wielbicielem i  nie chce się z nimi rozstać szczególnie w tym jakże osobistym filmie.

To mieszkanie nie tętni życiem, jest raczej miejscem, gdzie bohater może przemieszczać się, rozmyślać, korzystać z używek, wyrzucać do śmieci kolejne zaproszenia na spotkania  autorskie i rozliczać się z przeszłością.

 

scenografia Ból i blask

Naszego bohatera śledzimy także w pięknej retrospekcji z dzieciństwa. Almodovor wraca do korzeni. I tu pojawia się zjawiskowa Penelope Cruz, która gra matkę naszego bohatera. Przenosimy się do miejsca, które go ukształtowało,  niezwykłego, wręcz mistycznego… do domu, który jest właściwie jaskinią – znajduje się pod ziemią.  Światło wpada tu jedynie przez zakratowaną dziurę w suficie.

 

Almodovor przeniósł akcję właśnie tu, by pokazać kontekst społeczny i materialny bohaterów, by odizolować domową przestrzeń od świata, bo przecież dla małego Salvadora  całym światem jest właśnie ten dom. Tu kształtuje się jego charakter, tu zaczyna się fascynacja sztuką, tu nasz bohater dojrzewa. Głównym meblem ich domu jest maszyna Singera, a przedmiotem, drewniane jajko, które służy do cerowania ubrań. To jajko z resztą pojawia się także w jednej z najbardziej poruszających ostatnich scen filmu. Warto wspomnieć, że te podziemne budowle znajdują się w Paternie, pochodzą z epoki muzułmańskiej i  można je obecnie nie tylko zwiedzić, ale wynająć.

Almodovor prowadzi mistrzowską narrację, gdzie zaskakuje, oczarowuje i chwyta za serca. I nie ważne, czy jest to autobiografia, czy nie. Dla nas istotne jest, że możemy po raz kolejny, dotknąć mistrzostwa hiszpańskiego reżysera.  

 

ZDJĘCIA MANOLO PAVÓN

teksT : Anna Zeman

 

 

Ból i Blask scenografia filmowa

    Zostaw komentarz: